w
brzuchu matki czuł się nieszczęśliwy, ale dopiero „wszyscy
święci” pozwolili pójść mu do nieba. po schodach
wyściełanych milczeniem, obojętnością, fałszywą delikatnością.
gdyby wcześniej zrozumiał rozpłynąłby się , aby nie drażnić
innych, pozwoliłby im być dobrym w mówieniu o tym jacy są
wspaniali i czuli. skąpani w teorii nigdy nie przeszli granicy
czynu. nie było to dla nich problemem, słowo stało się ich tarczą
i wierzyli , że to wystarczy, aby być człowiekiem.
nóż
zanurzony w torcie dzieli życie na kawałki. rozpływają się w
ustach lalek i pajaców. brutalne przedszkole. życzenia
zdrowia i radości stoją na straży wnikania w głąb. przecież nie
popsujesz nam twoich urodzin. przechodzą do toastu, kolacji. tłuszcz
ścieka im po brodzie. chwyta jego dłoń, unoszą się ponad myśli
smutne. pomaga mu odejść. wysoko. ludzie jak ziarnka piasku.
niewarte wspomnienia.