5.10.2013

lubię fotografować 1


Patrzy na niego, bo musi. Może nie musi. Tak jej się wydaje. On mówi z przejęciem. Ręce ciągle w ruchu. Przygląda mu się i mruży oczy. Gdzie posiała te okulary. Boże, starzeje się. Ale jakie to ma znaczenie. Przecież słyszy... jeszcze słyszy całe szczęście. Ma wrażenie, że obejmuje ją i zaczyna dusić. Dokładnie tak. Każde jego słowo dusi ją bezsensem. Nagle jego usta zamieniają się w dziób. No, kurcze. Teraz potrzebuje okulary. Zaczyna się robić ciekawie. Wspaniale. Jego włosy stroszą się jak pióra. Piękne i kolorowe. To trzeba mu przyznać. Piękny jest. Jego oczy jednak nadal bez wyrazu, ptasie. Reflektują jego uczucia. Przestaje się dziwić. Nagle on wskakuje na biurko i skrzeczy nieznośnie. Ma nadzieję, że biedak jest lotnym stworzeniem. Otwiera okno. Rozwinął skrzydła. Cisza. Zielone ściany zanurzyły ją w ciszy lasu. Jest świetnie.