wybieram
się na urlop i jak nie zatankuję radości po uszy, to dopiero będę
smucić po powrocie ;-))))))
29.08.2012
26.08.2012
lawenda
w
pokoju nie było nikogo. nie było też mebli. ściany w kolorze
mięty. białe ramy okien obejmowały jak obrazy ogród na
zewnątrz. lekko uchylone zapraszały wiatr. ten bawił się z
lawendowymi zasłonami. gubił się w ich miękkich fałdach i
zostawał tam na zawsze. znajdując nareszcie swój spokój.
z drewnianej podłogi wyrastało drzewo pomarańczowe. usiadła pod
nim. powinna się dziwić, zamiast tego zaczyna mówić. słowa
jak gałązki wychodzą jej z ust, obwijają się wokół jej
ciała, jedne zamszowo tulą ją do siebie inne boleśnie kolą
swoimi cierniami. jedne walczą z drugimi, a ona czeka. poddaje się.
czas mija, nie można go dotknąć, posmakować. niewidoczny bez
swojego przyjaciela zegara. słowa walczą, z czasem więdną jak
liście, opadają. z gałązek wyrastają młode pędy. nieskażone
przeszłością. wstaje. wszystko co było zostaje w pokoju. ona
zanurza się w ogrodzie.
25.08.2012
życiowa parapetówa
okno.
firanka. roślinka na parapecie.
krzątam
się i staram.
wypełniam
wszystko po brzegi hałasem.
więcej
nie podołam.
cisza.
siedzę. niczego nie pragnę.
okno.
firanka. pusty parapet.
19.08.2012
a co mi tam
kulawy
nie zrozumie ślepego, głupca dziwi, po co komu rozum. piękny
brzydzi się brzydkiego, a chudy śmieje z grubego. alkoholik pije,
bo jest chory, a ona mu tłumaczy, że odejdzie. ojciec krzywdzi
swoje dzieci, a matka użala się, ze nikt jej nie kocha. ziemia się
trzęsie, gdzieś ktoś strzela. a ona siedzi w ogrodzie i je
czereśnie. dadaistycznie nakręcona ma wszystko w nosie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)