15.04.2012

decyzja




zawsze przyglądał się jej w tramwaju. zastanawiała się dlaczego. gdy spotykały się ich spojrzenia on robił się czerwony, obracał się w inną stronę lub wyskakiwał na następnym przystanku. gdy po jakimś czasie nie było go w tramwaju czuła się samotnie. po raz pierwszy usłyszała jego głos, gdy zaproponował jej swoje miejsce. poczuła się wtedy bardzo staro, ale chętnie usiadła. dziękuje. on na to, ma pani jeszcze tak daleko do domu i już go nie było. wiedział gdzie mieszka. nie bała się. bezgranicznie wierzyła, że jest dobrym chłopakiem. zaczął siadać koło niej i lubił gdy częstowała go czekoladą. on przynosił jej kolorowe papierki, drewniane pajace. minął jakiś czas gdy wręczył jej zeszyt. w pokoju było przytulnie. świece, a w tle muzyka mozarta. poczęstowała się likierem malinowym i usiadła przytulnie w fotelu. na stoliku leżał pamiętnik chłopaka. tak się jej wydawało. zeszyt ukrywał tylko jedno zdanie. nie znam mojej mamy, a pani daje mi poczucie bezpieczeństwa, dziękuje. i co teraz?

10.04.2012

bałagan

      plakat kabaretu „balagan”


a po świętach pozostał tylko bałagan. no i jeszcze paru gości. chowają się gdzieś po kątach i udają, że ich nie ma. chce im się jeszcze gościć, świętować, a mnie się też chce, a tu praca woła wczesnym porankiem. zostawiam bałagan, gości, jaja na twardo, spacery południową porą. zostawiam pączki kwiatów pięknych w słońcu i ptaki budujące gniazda. a gdy wracam udaję, że cały czas byłam w domu.

5.04.2012

urlop


urlop nakręcił mnie pozytywnie i kreatywnie. ktoś może powiedzieć kiczowato, a ja mówię różowo, pozytywnie, cukrowo i z nadzieją na ponowne zmartwychwstanie we mnie i w tobie i koledze z pracy.


 
przeczytałam dzisiaj jedną z legend chrystusowych szwedzkiej pisarki (selma lagerlöf) i opowiem tylko w skrócie. zamiast życzeń wielkanocnych :-)

św. piotr przybył do raju. zadowolony cieszył się spokojem. gdy pewnego razu dowiedział się o śmierci swojej matki. czekał z niecierpliwością na nią w raju. niestety nie zasłużyła sobie na to. był bardzo zły na swojego pana najwyższego i w złości swojej powiedział co nieco. wykrzyczał swoje zasługi. stanęli więc oboje nad wielką przepaścią. piekło. Bóg wysłał tam swojego anioła. piotr cieszył się jak dziecko. kiedy anioł znalazł ją na dnie, wziął ją w ramiona i ruszył szybko do góry. piotr zauważył , że wiele grzeszników złapało jego matkę i chciało wykorzystać ostatnią szansę na raj. był szczęśliwy, że może uda się uratować tak wiele dusz dzięki niej. czekał niecierpliwie na brzegu piekła. jednak jego oczom ukazał się obraz bardzo odmienny od upragnionego. matka zaczęła odrywać od siebie dusze, zrzucając je. czym więcej miała w sobie złości tym powolniejszy był anioł. gdy zrzuciła ostatnią młodą duszyczkę, anioł wypuścił ją z ramion. była tak blisko piotra. na wyciągniecie ręki. to jest raj? ja cierpię. jak potrafisz to wytrzymać? bardzo chciałbym aby wszyscy byli szczęśliwi, ale tak jak długo będą wszyscy myśleć tylko o sobie, raju nie będzie dla nikogo.

wesołych świąt




2.04.2012

zauważone wiosną

...

kopenhaga 2010

madryt



słońce zajrzało do pokoju nareszcie
madryt zatopiony w płaczu
już wiosna
parasol obojętności rozpinam nad sobą
i znowu zaczynam dzień od śniadania

aleja







drzewa olbrzymy
torują mi drogę
patrzą na mnie
z zielonym uśmiechem
pobłażają moim myślom
mają litość
nad wiotkimi moimi gałązkami
walczą dla mnie ze słońcem
przecinają światło swoimi konarami
szumią
abym nie czuła się samotna

jednym tchem...


wiosna jak zwykle o tej porze zagarnęła jej życiem tym razem szczęście zastało ją i przywitało uśmiechem



zanurzona w rosie
węże włosów zieloną trawą
oczy patrzą motylami
niebo kolorowe od ich skrzydeł
tęcza sukienką dotyka ciało
siódma skóra
kwitnie czereśnią
głosem trzmiela
szeptem zachęcasz
odpowiadam
promieniem słońca