30.12.2012

pozory

wybrała radość? chyba tak. usiadła na krześle z dala od innych. pomieszczenie pustoszało. nieruchomo spoglądała na swoje stopy. była spokojna. przestała się bać. naturalnie , że miała marzenia. nieprawda, nie miała już marzeń. bała się tylko o niego. o nią. o nich. czy pani jest tutaj gościem. proszę pani! słucham? gościem. czy pani jest tutaj gościem? siedzimy już kilka godzin i postanowiłem zapytać. spojrzała na starszego mężczyznę. czekał kilka godzin aby o to zapytać? nie, nie jestem gościem. to teraz moje miejsce. przykro mi, wydusił. nagle oczy starca spojrzały na nią chłopięcą naiwnością. były smutne i pełne strachu. ale najbardziej irytowała ją jego samotność. pozwoliła mu mówić. opowiadał, wymachiwał rękami, śmiał się i płakał. jej spokój był nagle jego. cisza. gdy przestał mówić wstała i poszła do pokoju. nie była zła, że nie pytał o jej samopoczucie. cieszyła się , że był spokojniejszy. widziała go jeszcze raz. był zadowolony i machał do niej ręką. da sobie rade pomyślała. podarowała mu uśmiech i ruszyła przed siebie. ziemia pod nogami, drzewa, trawa, niebo i słońce. dotknęła to wszystko delikatnie spojrzeniem. pięknie tutaj. jak automat spełniała wszystkie swoje obowiązki. gdy nikt nie patrzył rozbierała się z uśmiechu, odkładała słowa na półkę, gasiła myśli. kładła się na łóżku i czekała na nowy dzień. na nowe wyzwania. dla niej. dla niego. dla nich. 

 

26.12.2012

kamień

W deszczu słonecznych promieni brnę miękko przed siebie. Nie szukam przeszkód na swojej drodze. Pragnę wznieść się na szczyt, ale od środka. Wybuchnąć jak wulkan. Gorąca jak lawa rozgrzać wszystko sobą. I zastygnąć zimnym kamieniem. Na zawsze.


13.12.2012

osamotnienie


Wiosna
radość, zauroczenie
Lato
intensywność, zadowolenie
Jesień
pokora, zrozumienie
Zima
osamotnienie


17.11.2012

zauważone

Chciałabym napisać
O życiu
O uczuciach
Chciałabym
Nie wiem jak
Moje życie takie szare
Na wiersz się nie nadaje
Ani zimne
Ani cieple
Pełznie

Czasem budzi się z krzykiem

Jak ze złego snu
Ale zaraz milknie
Nie wie czy mu dobrze
Nie wie czy mu źle
Przytłacza go cudze cierpienie

1.11.2012

zasypiam


ubrany w płaszcz mojej wyobraźni
patrzy na mnie
układa swoje myśli w kostkę
wyciągam je z szafy moich marzeń
odkładam dzień na półkę
książka, której nikt nie przeczyta
zasypiam

27.10.2012

jednym tchem...

zanurzona w rosie
węże włosów zieloną trawą
oczy patrzą motylami
niebo kolorowe od ich skrzydeł
tęcza sukienką dotyka ciało
siódma skóra
kwitnie czereśnią
głosem trzmiela
szeptem zachęcasz
odpowiadam
promieniem słońca


21.10.2012

w poszukiwaniu uśmiechu

opuściły mnie słowa, tak jak opuściła mnie nadzieja na zmiany. nie, nie w moim życiu. one jest perfect. nie potrzebuję pociechy i współczucia. potrzebuję komediantów, satyryków i pieśniarzy. potrzebuję bajkopisarzy. 

 

3.10.2012

...


Myśli ważne odkładam na bok i na bok.
Spadają ze stołu rzeczy istotnych.
Pragnienia leżą w kartonie,
niedotykane antydotum na nowe marzenia.
Wszystko inne na pierwszym planie.
Zamiast cieszyć, przytłacza.
Realność nasza jak zbroja,
broni przed ciosem mimo swojego ciężaru.
A nowe nie będzie inne.

29.09.2012

wędrówka


góry spoglądają na mnie z lekkim zniecierpliwieniem. ścieżki zawijają się wokół moich stóp co powoduje , że wędrówka jest ciężka. stare korzenie podkładają się złośliwie, a drzewa szumią wyśmiewając kruchość wędrowca. początki są ciężkie. puls wrzeszczy, że nie chce już iść. pot niszczy fryzurę. mięśnie masochistycznie dokuczają właścicielowi, a mózg liczy na zdrowy rozsądek i zakończenie tej wyprawy. ale dusza brnie do przodu. z każdą godziną, z każdym dniem silniejsza. pod koniec wędrówki uskrzydlona widokami, spokojem , śpiewem ptaków. wzrok zanurzony w zieleni , błękicie wodospadów i pełen respektu dla nagich skal. wrócę tam i zanurzę się w wędrówce , która wyzwala człowiecze myśli. pomaga zapomnieć, a może pokazać to co istotne. kładę się na łące i patrzę w niebo. czas nie mija, głupota została w dolinie. jest tylko pięknie.

 

29.08.2012

wybieram się na urlop i jak nie zatankuję radości po uszy, to dopiero będę smucić po powrocie ;-))))))

26.08.2012

lawenda

w pokoju nie było nikogo. nie było też mebli. ściany w kolorze mięty. białe ramy okien obejmowały jak obrazy ogród na zewnątrz. lekko uchylone zapraszały wiatr. ten bawił się z lawendowymi zasłonami. gubił się w ich miękkich fałdach i zostawał tam na zawsze. znajdując nareszcie swój spokój. z drewnianej podłogi wyrastało drzewo pomarańczowe. usiadła pod nim. powinna się dziwić, zamiast tego zaczyna mówić. słowa jak gałązki wychodzą jej z ust, obwijają się wokół jej ciała, jedne zamszowo tulą ją do siebie inne boleśnie kolą swoimi cierniami. jedne walczą z drugimi, a ona czeka. poddaje się. czas mija, nie można go dotknąć, posmakować. niewidoczny bez swojego przyjaciela zegara. słowa walczą, z czasem więdną jak liście, opadają. z gałązek wyrastają młode pędy. nieskażone przeszłością. wstaje. wszystko co było zostaje w pokoju. ona zanurza się w ogrodzie.
 

25.08.2012

życiowa parapetówa

okno. firanka. roślinka na parapecie.
krzątam się i staram.
wypełniam wszystko po brzegi hałasem.
więcej nie podołam.
cisza. siedzę. niczego nie pragnę.
okno. firanka. pusty parapet.

19.08.2012

a co mi tam

kulawy nie zrozumie ślepego, głupca dziwi, po co komu rozum. piękny brzydzi się brzydkiego, a chudy śmieje z grubego. alkoholik pije, bo jest chory, a ona mu tłumaczy, że odejdzie. ojciec krzywdzi swoje dzieci, a matka użala się, ze nikt jej nie kocha. ziemia się trzęsie, gdzieś ktoś strzela. a ona siedzi w ogrodzie i je czereśnie. dadaistycznie nakręcona ma wszystko w nosie.

31.07.2012

po......ranna rzeczywistość


stół wita ją śniadaniowym przedstawieniem. na planie pierwszym kawa. zapach jej roznosi po całym mieszkaniu barwy szczęścia. pastelowe beże ciepło otulają zmysły. znieczulają szok rannego przebudzenia. filiżanki wdzięcznie rozpraszają ciszę. łyżeczki tańczą doprowadzając cukier do szaleństwa. grzanki wkładają na siebie serowe sukienki, puszą się szynką, aby w końcu zanurzyć się rozkosznie w miodzie. śniadaniowe przedstawienie przestaje być zabawne i beztroskie po porannej gazecie. litery zaczynają ściekać czarnymi myślami na porcelanowe talerzyki. zimne grzanki nie tulą już masła swym ciepłem. zimna kawa wzbudza niesmak chłodem. deszcz i szarość wkrada się do środka przykrywając welonem rozczarowania sielankowe marzenia.

23.07.2012

nuda, cholerny deszcz i mądry człowiek


kochasz mnie? kocham. ale jak mnie kochasz? po swojemu. ale ja wolałabym po mojemu. ale ja tak nie potrafię. albo po mojemu , albo wcale. no to wcale. dlaczego niszczysz moją miłość do ciebie. kocham twoje niekształtności, kocham twoje humory. nie przeszkadza  mi twoja burza uczuć. akceptuję twoje decyzje. dlaczego ci to nie wystarcza? no ale ja chcę niespodzianki i kwiaty. chcę zazdrości po uszy i jeszcze szybkiego bicia serca chcę. a ja ci tego nie daję pomimo, że cię kocham po swojemu? nic nie czuję. może to ty mnie nie kochasz. no może. a to już jesteśmy bliżsi prawdy. to ty przestałaś mnie kochać i nie widzisz mojej miłości. wieczorem spakuję moje rzeczy. nagle zobaczyłem, że jesteś stara i brzydka. już mnie nic nie oślepia. może gdybyś bardziej skoncentrowała się na dawaniu i otworzyła oczy na prawdziwe uczucie nie musiałabyś teraz zostać sama. wiesz! gdzie ja miałem oczy! kochanie nie zostawiaj mnie, nie odchodź. przecież nie jestem taka zła. chcę być z tobą. tylko tyle się mówi o miłości i mówi się o niej inaczej.  a przecież dotychczas byłam szczęśliwa. nie odbieraj mi tego co ma, co mamy. pięknie być razem z kimś , kto kocha cię pomimo twoich słabości. naprawdę odejdziesz? nie wierzę. to niemożliwe. dobrze! zastanowię się. kochanie dobrze spałeś? dziękuję. ale nie odejdziesz? dam nam jeszcze jedną szansę. to świetnie. jestem taka szczęśliwa. kocham cię. nie spałam całą noc. bałam się, że cię utracę. wiesz kicham na te kwiaty! obiadek jak zwykle o czternastej? ma się rozumieć. i znajdź sobie jakieś hobby, bo z nudów masz głupie pomysły. masz rację. wiesz, fajny z ciebie chłop. wiem kochanie.

12.07.2012

pojedynek

znasz go. na pewno go znasz. człowiek. średniego wzrostu. przemyka się tak, aby nikt go nie zauważył. boi się konfrontacji. w cieniu nic nie znacząc próbuje być szarą eminencją. może mu się uda. przemyka się jednak. mógłby się zaszyć w jakiejś dziurze, na strychu, w piwnicy. ale on się snuje po ulicach. bo lubi wiedzieć. lubi mącić. lubi życie. innych. na pewno go znasz. to ten uśmiechnięty. często za głośny. to ten, który klepie cię po ramieniu mianując ofiarą dnia. choć nic nie znaczy, ma znaczące zadanie. poddaje cię próbie. potrafi obudzić w tobie mocno śpiące potwory. z wielką łatwością miesza w twoim życiu. pomaga wyjść na światło dzienne twoim strachom. nic nie znaczy. jest narzędziem. prowokuje. gdy nie przejdziesz próby bycia wspaniałym, cieszy się jak bezzębny starzec. rechocze jak wstrętna ropucha. jego cielsko drży z radości. a ty jesteś zły, zły na siebie. byłeś pewny, że ty, ty jesteś wielki. biedaczek.


5.07.2012

litania


nie lubię upośledzonych, ponieważ…
odpowiedz tylko gdy kilku znasz
nie lubię niemców, ponieważ…
odpowiedz tylko gdy kilku znasz
nie lubię rudych ponieważ…
odpowiedz tylko gdy kilku znasz
nie lubię afroamerykanów, ponieważ…
odpowiedz tylko gdy kilku znasz
nie lubię polaków, ponieważ…
odpowiedz tylko gdy chcesz
nie lubię niemców, ponieważ…
już było
nie lubię żydów, ponieważ…
odpowiedz tylko gdy kilku znasz
nie lubię sąsiadki, ponieważ…
odpowiedz tylko, gdy dobrze ją znasz
nie lubię arabów, ponieważ…
odpowiedz tylko gdy kilku znasz
nie lubię romów, ponieważ…
odpowiedz tylko gdy kilku znasz
nie lubię homoseksualistów, ponieważ…
odpowiedz tylko gdy kilku znasz
nie lubię siebie, ponieważ…
nie musisz odpowiadać
amen

28.06.2012

11 przykazanie : niech twój problem, twoim pozostanie, czyli urodziny przyjaciela



w brzuchu matki czuł się nieszczęśliwy, ale dopiero „wszyscy święci” pozwolili pójść mu do nieba. po schodach wyściełanych milczeniem, obojętnością, fałszywą delikatnością. gdyby wcześniej zrozumiał rozpłynąłby się , aby nie drażnić innych, pozwoliłby im być dobrym w mówieniu o tym jacy są wspaniali i czuli. skąpani w teorii nigdy nie przeszli granicy czynu. nie było to dla nich problemem, słowo stało się ich tarczą i wierzyli , że to wystarczy, aby być człowiekiem.
nóż zanurzony w torcie dzieli życie na kawałki. rozpływają się w ustach lalek i pajaców. brutalne przedszkole. życzenia zdrowia i radości stoją na straży wnikania w głąb. przecież nie popsujesz nam twoich urodzin. przechodzą do toastu, kolacji. tłuszcz ścieka im po brodzie. chwyta jego dłoń, unoszą się ponad myśli smutne. pomaga mu odejść. wysoko. ludzie jak ziarnka piasku. niewarte wspomnienia.

17.06.2012

ona i człowiek



słowem ostrym odcięła mu język. twierdzenie. niepotrzebny. dowód. nie miał nic do powiedzenia. spojrzeniem szyderczym wykuła mu oczy. teraz jest dobrze. odbiera świat tak jak widzi go ona. pozostał instynkt przetrwania. pozostał słuch. reaguje na rytm słowa, oddechu. pije z szali jej śmiechu. drży instynktem naczyń połączonych. budzi się w tłumie. żywiole, który niszczy. następnie przywraca wzrok. łzą ociera zło. nie, to nie on. na nowo rodzi się krzyk. zmartwychwstaje nadzieja na tęsknoty nieokreślone definicją. i tak, aż do końca.




8.06.2012

kobieta zmienną jest

kibicuję i cieszę się... siedemnasta minuta, pierwszy gol. potem czerwona kartka? co przyniesie druga połowa? i mój zdziwiony harry pioter. ty patrzysz na mecz? pewnie. i nalej po likierku :-)

ps. zdjęć związanych z piłką nożną nigdy nie zrobiłam, ale musicie mi wybaczyć. moja piłkarska przygoda się dopiero zaczęła, a po zakończonym meczu chyba się skończy. kto wie :-)

3.06.2012

deszcz to najmniejszy problem

przede mną wojna
już nie oczy
studnie
za mną powódź
brak prześcieradeł
nie chcesz tego widzieć
obok głód
nade mną kosmos
może zasnął kolos
pode mną ziemia
dużo już zniosła
kolebka 

 

28.05.2012

urlop od siebie


zanurzona po szyję w myślach pachnących obco, psujących sielankę. ucieka na koniec swego świata. na własne życzenie. las przygarnął ją jak uciekiniera. zawrócił jej w głowie. zapach morza, piasek w butach i krzyk mew. dziecięcą ręką wyszukuje kamienie. co jeden to piękniejszy. wydobywa z siebie uśmiech dziecka, zamyka nim na klucz powagę swojej osoby. stoi obok problemów jak ludzie obok siebie na przystanku autobusowym. obojętnie. znieczulona informacjami dziennikarzy zmieniających tematy z łatwością jakiej nie powstydziłby się diabeł. słońce przytula ją przyjemnym ciepłem, swoimi promieniami rozpuszcza czas. pali ważne terminy, a te tracą datę ważności i nic nikomu się z tego powodu nie dzieje. zanurzona po szyję w myślach z cukrowej waty, słodkich i różowych i tak samo jej obcych. a jednak na tyle miłych, że chętnie się je adoptuje. drugie oblicze dobroci. ale ta chwila, jak to i wata cukrowa znikają pod wpływem ciągłego dotyku, ukazując realność, która woła teraz jak stara zrzędliwa baba. aż prosi się o morał. zrzędliwość zaraża i jest zabójcza.

13.05.2012

gazeta na bezsenność

gdyby została w swoim kraju na zawsze... byłaby wtedy jabłonią w ogrodzie dziadka, myślą babci o perfekcyjnym cieście drożdżowym. byłaby kontynuacją myśli przodków. miałaby zdanie o moralności. nikt nie zakłóciłby jej przekonania o słuszności i normalności świata. byłaby przekonana, że wie jak ratować ludzkość. przy czym świat byłby jej domem. przeoczenie wielkiej fali za płotem okazałoby się zgubne. ale o tym nie zdążyłaby się już dowiedzieć. ta jak w filmie bareji są dwie prawdy. prawda czasu i prawda ekranu. okazuje się , że żadna z nich nie jest prawdziwa. są ich tysiące. w jednej z parafii w hamburgu jest ich prawie dziewięćdziesiąt. bo tylu obcokrajowców tam mieszka. tolerancja jest duża, a przecież wolałaby akceptację i inność nieskażoną strachem. bogactwo myśli i kultury. respekt przed innością, dystans do własnego punktu widzenia. dlaczego nie nosisz nakrycia głowy? tu jest obcy mężczyzna. kusisz go. jesteś zła. ?. a dlaczego twój mąż zabija twoje dziecko gdy ono kocha „innego” człowieka?


6.05.2012

mądry, piękny i bogaty


usiadła na ulubionej ławce. była szybsza od swojego męża. on człapie i siada zasapany obok. chcesz mnie wykończyć ? a da się to ? ale śmieszne. umówiła się tu z julią. kiedy zobaczyła ją na alejce miała wrażenie, że uśmiechem zaraża przechodniów. starsi panowie się prostują, panie błogo spoglądają, a dzieci wierzą dzięki niej wciąż w księżniczki. no i jestem. radość przelewa się jak piana z kąpieli, a z nią płatki fijołków i zapach bzu. zamówiłam sobie chłopaka. a gdzie? w internecie. kiedy po raz pierwszy zobaczyła męża, wydawał się jej mało atrakcyjny. ale nie zamierzała z nim być, był kolegą w pracy. wypełniłam ankietę. podałam ulubiony kolor oczu i kolor włosów. naturalnie zaznaczyłam, że musi mieć wykształcenie przynajmniej średnie. jej przyszły mąż kręcił się koło niej jak wystraszony zając. delikatnie stąpał, chyba lekko unosząc się w powietrzu gdy przechodził obok. rywali zniechęcał, słówkami mamił i patrzył w oczy z tęsknotą wymieszaną cierpliwością. czkałam parę dni i dostałam pierwsze zdjęcia, tu zrobiłam pierwszą redukcję. to może będzie ojciec moich dzieci. wygląd jest ważny. kolega z pracy nie musi być piękny. a jednak z każdym dniem wydawał jej się bardziej interesujący. jego dowcip, a zarazem dorosłe spojrzenie. jego wrażliwość i siła mięśni. o niej dowiedziała się, gdy przenosił ją przez kałużę. wtedy po raz pierwszy poczuła się przy nim przyjemnie. rumieniec na policzku i nagłe bicie serca. niespodzianka. naturalnie musi być ustatkowany i żaden rozwodnik, a już na pewno bez dzieci. mijały miesiące, a ona była coraz bardziej zakochana. kiedy się oświadczył wydawał się jej najlepszym człowiekiem jakiego znała. i myślisz, że tak znajdziesz swojego chłopaka ? może już go wyrzuciłaś sortując zdjęcia. no co ty . nie marudź proszę. teraz są inne czasy. spojrzała na swojego męża. wstali, chwycili się za ręce. pożegnali z julią i podreptali na półki muzealne.

1.05.2012

tulipomania































wróciłam dzisiaj z holandii i muszę powiedzieć, że jestem znarkotyzowana. nie, to nie tak jak sobie ludzie myślą. jestem pod wrażeniem miliona kwiatów, pól tulipanowych, obrazów z kwiatowych płatków i uroku państwa na wodzie.


15.04.2012

decyzja




zawsze przyglądał się jej w tramwaju. zastanawiała się dlaczego. gdy spotykały się ich spojrzenia on robił się czerwony, obracał się w inną stronę lub wyskakiwał na następnym przystanku. gdy po jakimś czasie nie było go w tramwaju czuła się samotnie. po raz pierwszy usłyszała jego głos, gdy zaproponował jej swoje miejsce. poczuła się wtedy bardzo staro, ale chętnie usiadła. dziękuje. on na to, ma pani jeszcze tak daleko do domu i już go nie było. wiedział gdzie mieszka. nie bała się. bezgranicznie wierzyła, że jest dobrym chłopakiem. zaczął siadać koło niej i lubił gdy częstowała go czekoladą. on przynosił jej kolorowe papierki, drewniane pajace. minął jakiś czas gdy wręczył jej zeszyt. w pokoju było przytulnie. świece, a w tle muzyka mozarta. poczęstowała się likierem malinowym i usiadła przytulnie w fotelu. na stoliku leżał pamiętnik chłopaka. tak się jej wydawało. zeszyt ukrywał tylko jedno zdanie. nie znam mojej mamy, a pani daje mi poczucie bezpieczeństwa, dziękuje. i co teraz?

10.04.2012

bałagan

      plakat kabaretu „balagan”


a po świętach pozostał tylko bałagan. no i jeszcze paru gości. chowają się gdzieś po kątach i udają, że ich nie ma. chce im się jeszcze gościć, świętować, a mnie się też chce, a tu praca woła wczesnym porankiem. zostawiam bałagan, gości, jaja na twardo, spacery południową porą. zostawiam pączki kwiatów pięknych w słońcu i ptaki budujące gniazda. a gdy wracam udaję, że cały czas byłam w domu.

5.04.2012

urlop


urlop nakręcił mnie pozytywnie i kreatywnie. ktoś może powiedzieć kiczowato, a ja mówię różowo, pozytywnie, cukrowo i z nadzieją na ponowne zmartwychwstanie we mnie i w tobie i koledze z pracy.


 
przeczytałam dzisiaj jedną z legend chrystusowych szwedzkiej pisarki (selma lagerlöf) i opowiem tylko w skrócie. zamiast życzeń wielkanocnych :-)

św. piotr przybył do raju. zadowolony cieszył się spokojem. gdy pewnego razu dowiedział się o śmierci swojej matki. czekał z niecierpliwością na nią w raju. niestety nie zasłużyła sobie na to. był bardzo zły na swojego pana najwyższego i w złości swojej powiedział co nieco. wykrzyczał swoje zasługi. stanęli więc oboje nad wielką przepaścią. piekło. Bóg wysłał tam swojego anioła. piotr cieszył się jak dziecko. kiedy anioł znalazł ją na dnie, wziął ją w ramiona i ruszył szybko do góry. piotr zauważył , że wiele grzeszników złapało jego matkę i chciało wykorzystać ostatnią szansę na raj. był szczęśliwy, że może uda się uratować tak wiele dusz dzięki niej. czekał niecierpliwie na brzegu piekła. jednak jego oczom ukazał się obraz bardzo odmienny od upragnionego. matka zaczęła odrywać od siebie dusze, zrzucając je. czym więcej miała w sobie złości tym powolniejszy był anioł. gdy zrzuciła ostatnią młodą duszyczkę, anioł wypuścił ją z ramion. była tak blisko piotra. na wyciągniecie ręki. to jest raj? ja cierpię. jak potrafisz to wytrzymać? bardzo chciałbym aby wszyscy byli szczęśliwi, ale tak jak długo będą wszyscy myśleć tylko o sobie, raju nie będzie dla nikogo.

wesołych świąt




2.04.2012

zauważone wiosną

...

kopenhaga 2010

madryt



słońce zajrzało do pokoju nareszcie
madryt zatopiony w płaczu
już wiosna
parasol obojętności rozpinam nad sobą
i znowu zaczynam dzień od śniadania

aleja







drzewa olbrzymy
torują mi drogę
patrzą na mnie
z zielonym uśmiechem
pobłażają moim myślom
mają litość
nad wiotkimi moimi gałązkami
walczą dla mnie ze słońcem
przecinają światło swoimi konarami
szumią
abym nie czuła się samotna

jednym tchem...


wiosna jak zwykle o tej porze zagarnęła jej życiem tym razem szczęście zastało ją i przywitało uśmiechem



zanurzona w rosie
węże włosów zieloną trawą
oczy patrzą motylami
niebo kolorowe od ich skrzydeł
tęcza sukienką dotyka ciało
siódma skóra
kwitnie czereśnią
głosem trzmiela
szeptem zachęcasz
odpowiadam
promieniem słońca